niedziela, 20 września 2015

Rozdział 13

Ideał to brednie, a miłość jest fałszem.

Miłość jest jak fajerwerki. Najpiękniejsza w momencie, gdy rozpada się na kawałki.

   Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Już wiedziałam, że to czas na przyjęcie. Wstałam z łóżka i podeszłam, by otworzyć, ale ktoś mnie wyprzedził i prawie dostałam drewnem w twarz. Do pokoju wszedł, a raczej wtargnął Shion.
- Yo! - krzyknął, uśmiechając się przy tym szeroko. Spojrzał na mnie, a później na Rozalię, po czym zaśmiał się głośno.
- Shion, przysięgam ci, że kiedyś cię zabiję... - warknęłam zdenerwowana nieprzemyślaną próbą zabójstwa ze strony chłopaka. To nie był pierwszy raz, kiedy prawie mi czymś przyłożył, ale podejrzewam, że ostatni to również nie był. Złapał mnie za dłoń, spoglądając w stronę Rozy.
- Zabieram ją na przyjęcie! - krzyknął, wychodząc ze mną. Białowłosa rzuciła mu tylko spojrzenie pt. "Jakbym nie zauważyła..." i pomachała mi, życząc powodzenia w użeraniu się z tym zakręconym optymistą.
   Szliśmy spokojnie korytarzem. Cisza, spokój, normalnie raj dla moich uszu. Mogłabym żyć w takim miejscu na zawsze, gdyby tylko istniało. Właśnie, gdyby tylko istniało. Ale niestety nie ma takiego miejsca - chyba, że taka pustynia. Nic tam nie ma. Ludzi, wody, zieleni, zwierząt. Pozostaje tylko pustka i Ty. Tak, Ty. Nikt więcej. Chciałbyś czegoś takiego, prawda?
- Ale tylko wtedy, kiedy byłabyś tam ze mną. - odezwał się znikąd Shion, wyrywając mnie z rozmyślań. Nawet nie zauważyłam, że od jakiegoś czasu mówię wszystko na głos, niczym osoba, która posiada wymyślonego przyjaciela. Zrobiło mi się przez to głupio. Jeszcze nigdy nie zamyśliłam się do tego stopnia. To wszystko przez Rozalię. Musiała mi uświadomić taką rzecz... Ją też kiedyś zabiję.
- Zapomnij... - ścisnęłam mocniej jego rękę, przytulając się do niej. - W przeciwnym razie pożałujesz. - uśmiechnęłam się słodko, powstrzymując rumieńca. Miałam ochotę uciec stamtąd jak najszybciej, ale musiałam być silna, musiałam dać radę.
   Po krótkiej chwili dotarliśmy na przyjęcie. Wszędzie było pełno licealistów, rozmawiających wesoło. Każdy wyglądał pięknie, zupełnie jak z jakiegoś filmu. Ludzie wkomponowali się w wystrój sali idealnie. Dziewczyny miały na sobie piękne suknie - każda miała inny kolor i odcień, co wprawiało w zachwyt jeszcze bardziej - a chłopcy pozostali przy tradycyjnych garniturach lub tylko koszulach. Osobiście kocham facetów w koszulach, dlatego od wielu nie mogłam oderwać wzroku. Powstrzymywałam się tylko przed otworzeniem ust i ślinieniu się jak pies na widok jedzenia. Spojrzałam na bruneta. Wyglądał na równie zadowolonego, co ja. Ten błysk w jego oczach sygnalizował, że zaraz coś się wydarzy lub on sam zrobi coś dziwnego, całkiem w jego stylu.
- Chodźmy do choinki! - zaśmiał się wesoło i pociągnął mnie za sobą. Oczywiście musiałam pójść z nim, bo nie miałam wyboru, ale jednocześnie bardzo chciałam zobaczyć drzewko w otoczeniu prezentów z bliska.
   Stanęłam jak wryta, gdy w końcu udało nam się przedrzeć przez tłum do upragnionej choinki. Światełka mieniły się wieloma kolorami, a na jej czubku wisiała piękna, odbijająca wszystkie kolory gwiazda. Wszystkie gałązki były ozdobione srebrnymi, puchowymi łańcuchami i białymi wacikami, które imitowały śnieg. Byłam pod wrażeniem pracy, którą wykonali tutejsi uczniowie jak i zarówno nauczyciele. Przyłapałam samą siebie na odganianiu buraka i banana z twarzy. Nie sądziłam, że coś tak błahego wprawi mnie w taki zachwyt.
- Łap prezenty dla Lysia. Pójdziesz mu je zanieść. - Shion uśmiechnął się perliście, podając mi stos ślicznie opakowanych kartoników. Wśród nich znajdował się nawet mój. Musiałam odwrócić od niego wzrok, żeby brązowowłosy się nie zorientował, że akurat ten jest ode mnie. - No, leć! - pchnął mnie lekko do przodu, a ja, jak na gwizdek, pognałam w stronę akademika.

***

Yay~! Już kolejny rozdział za nami! Mam nadzieję, że się cieszycie, chociaż wiem, że wyszło krótko i znowu nic się nie dzieje. Ale, ale! Już w następnym rozdziale chcę dodać trochę akcji do opowiadania, żeby to trochę urozmaicić, bo zauważyłam, że trochę się wypaliłam i nie jest już zbytnio ciekawie. Na początku potrafiłam nawet skopać Kastiela, a teraz? ;-;
I zdecydowałam, że rozdziały będą pojawiały się na weekend. W sobotę lub niedzielę, bo tylko wtedy mam czas coś napisać i nie jestem zbytnio zmęczona szkołą. Mogę pospać do czternastej i iść późno spać. Ach~, normalnie kocham życie.
Oczywiście liczę na komentarze z Waszej strony, bo wiecie - to zawsze motywuje do dalszej pracy. :D